czy ktoś wie jak zrobić w zetce światła awaryjne bez dodatkowego przerywacza przydał by mi się schemat albo coś innego
Offline
Przełącznik dwusekcyjny który ma część wspólną sekcji podpiętą do kabla wspólnego (z przerywacza) a przeciwne styki , każdy z osobna podłączone do dwóch pozostałych przewodów przełącznika kierunkowskazów (idących do żarówek).
W uproszczeniu - 3 kable idące do przełącznika kierunkowskazów mają być na czas "awaryjnych" zwierane razem.
Offline
oto link do obiecanego filmiku http://www.youtube.com/watch?v=LZRwciPIjZI
Offline
Fajna sprawa awaryjne, moze sobie takie zrobie jak bede sie nudzil.
AVE
Offline
Ja miałem zrobione awaryjne ( teoretycznie mam nadal ) , tak że poprowadziłem króciutkie kable prosto z włącznika na kierownicy. Aczkolwiek przełącznik zaginął w akcji, i zwisają sobie wesoło 3 kable, ale jak je złącze to awaryjne świecą .
Offline
Te awaryjne to dosyc prosta sprawa, chyba nawet wykozystam twoj pomysl Grabar. Tylko musz skolowac w miare wodoodporny przelacznik.
AVE
Offline
Tak więc, aby zrobić światła awaryjne będą nam potrzebne :
- śrubokręt
- lutownica ( a do tego skrawek cyny )
- kilka kabelków, najlepiej różnokolorowych ( o długości takiej, aby starczyły do miejsca gdzie chcemy umieścić włącznik )
- przełącznik
Co do przełącznika - najlepszy jest taki, który jest w stanie złączyć trzy kable naraz (wypadałoby żeby też je rozłączał bo będziemy mieć permanentne awaryjne). Taki włącznik ma najczęściej cztery piny z tyłu ( jeśli jest dwu pozycyjny ), lub sześć, jeśli jest trójpozycyjny.
Aczkolwiek najczęściej spotykane przełączniki ( a zarazem najtańsze ) wyglądają tak :
I jeśli taki zakupimy taki przełącznik to, z uwagi na budowę kierunkowskazów, zmusi to nas do pewnych ustępstw w działaniu świateł, tzn. awaryjne nie zapalą się bezpośrednio po wciśnięciu przełącznika ale będziemy musieli dodatkowo włączyć którykolwiek kierunkowskaz. Dlaczego ? O tym później.
Najpierw musimy wybebeszyć przełącznik kierunkowskazów. Aby go zdjąć z kierownicy musimy odkręcić kilka śrubek od jego spodu. Rozchodzi się on na dwie połowy i możemy go zdemontować. Jeśli chcemy odejść z nim dalej niż na pół metra, musimy także odpiąć jego wiązkę. I teraz operacja właściwa - aby dobrać się do przedziału w którym siedzi cały "układ" przełącznika, prawdopodobnie trzeba odkręcić przegródkę która osłania mechanizm włącznika ( nie wiem dokładnie jak to jest w zetkowym ) która trzyma się na czterech wkrętach. Od tego momentu trzeba być ostrożnym, bo jest tam kilka sprężynek które mogą dać o sobie znać wyskakując daleko od swojego pierwotnego położenia. A jak wiadomo takie małe elementy ( niczym pojedyńcze skarpetki w pralce ) prawdopodobnie przenoszą się do innego wymiaru, albo używają innych środków maskujących aby ich nie znaleźć. Widać teraz że mechanizm włączania kierunkowskazów działa w sposób następujący : dźwignia przesuwa plastikowy bloczek w "prowadnicy" a ten trzyma się na jednym z trzech ząbków ( poprzez w/w nikczemną sprężynę i metalową kulkę ) na miejscu. Ten z kolei metalową blaszką zwiera kabel środkowy z jednym z bocznych ( środkowy to główny plus, a boczne to dwa minusy podłączone do każdej pary kierunków, lewej lub prawej. Albo odwrotnie, nieistotne ). No i właśnie - mając przełącznik pierwszego typu zwiera on wszystkie kabelki naraz wywołując świecenie kierunkowskazów. Mając przełącznik drugiego typu, trzeba połączyć go tak, aby zwierał kable z "kanału" lewego i prawego, więc aby awaryjne świeciły trzeba dodatkowo włączyć któryś kierunkowskaz zwykłym włącznikiem. Wracając do tematu - musimy przylutować nasze kable, do starych kabelków we włączniku. Wyprowadzamy je potem otworem razem z wiązką kabli, lub z kierownicą jeżeli starczy miejsca. Następnie upewniamy się że nie mamy zimnych lutów ani zwarcia, a potem składamy wszystko do kupy. Do kabli dołączamy przełącznik, a całość montujemy na kierownicy. Podpinamy wiązkę i cieszymy się awaryjnymi ( o ile jest się z czego cieszyć, bo to tylko światła ).
Jeśli nie chce się nam tyle kombinować, możemy pójść bardziej w stronę fuszerki i zwyczajnie poprzecinać kable w wiązce i doczepić do nich własne i zaizolować. Można też wcisnąć je do wtyczki, jeśli się nam to uda. Aby wiedzieć które kable są z kierunków, można je po kolei zwierać w gnieździe wiązki a potem dać przełącznik.
Kurczę to tylko awaryjne, a rozpisałem się jakby to była co najmniej wymiana wału korbowego . Sorki też za brak zdjęć , ale robiłem to dawno i wtedy nie miałem powodu pstrykać fotek. Swoją drogą wyszedł z tego taki poradnik, może by go przeniósł do innych ?
Offline