Witam, cześć i czołem
postanowiłem założyć ten topic aby każdy mógł podzielić się przygodą , czyli ucieczka przed policją , awaria daleko od domu itp.
więc założyłem temat więc zacznę
1.Kiedyś jechałem komarem 3 przez wioskę (bez karty moto,bez kasku,bez swiateł,bez oc, bez blach itd.) i wyjechała policja za stodoły więc skręciłem w polną drogę , oni gdy mnie już zauważyli na liczniku było ok.40km/h. po przejechaniu ok. 1,5 km, na polnej drodze sobie odpuścili bo wiedzieli że nie dadzą rady (komar 3 vs. kija z niskim zawieszeniem). Gdy obróciłem się aby zobaczyć czy ich już nie ma, wtedy przed jeszcze przed obróceniem kolega przejechał javką50 przed kołem.W pierwszej kolejności było sprzęgło i hamulce . Mój kolega zrobił to samo i się zatrzymał , a mnie trochę zniosło i lekko obróciło tylne koło i wjechałem w kukurydze . Od tej pory zakładam kask i porządnie sprawdzam hamulce
(następne jak mi się przypomni to napisze )
Offline
Heh prawie tak samo miałem Skończyłem swojego szerszenia naprawiać (komar z 2 biegowym silnikiem), no i oczywiście musiała być jazda testowa. Jechałem koło kościoła i mnie policja zobaczyła ( oczywiście jak kolega wyżej bez kasku,tablic itd.), patrze jadą za mną ja komarowi gaz a on zgasł xd No i się skończyli Szybcy i Wściekli spisał mnie, i trza było komara do chaty pchać, a on za mną jechał. Później opiernicz od starszych i zpowrotem na komara. (miałem może 11-12lat)
Offline
lisek napisał:
i wyjechała policja za stodoły więc skręciłem w polną drogę , oni gdy mnie już zauważyli na liczniku było ok.40km/h. po przejechaniu ok. 1,5 km, na polnej drodze sobie odpuścili bo wiedzieli że nie dadzą rady (komar 3 vs. kija z niskim zawieszeniem).
Po 1. Kia
Po 2. Kijanka nie jest wcale nisko zawieszona, nagonili by cie w palcem w... uchu. Jeżeli ta super historia się działa naprawdę to raczej stwierdzili, że im się nie chce ścigać gówniarza na motorynce
Moja jedyna "przygoda" to pierwsza gleba na mokrym, nic specjalnego. Zetka po 20 minutach siedzienia z nasilowskim12 w garażu była zdatna do jazdy. Ponadto cała masa usterek motorynki nasilowskiego12 na wyjazdach w "teren". Więcej przygód w przyszłym sezonie, nasil kupuje zetkę i będziemy ładować kilometry na wieś i restaurować WSK.
Ostatnio edytowany przez RoNdeL (2012-12-26 23:06:09)
Offline
Ja w te wakacje miałem wypadek. Jechałem Sobie spokojnie drogę aż tu nagle babka mi oplem wyjeżdża z podporządkowanej... Wiadomo hamulce sprzęgło itd. tylko że zamiast tylnym hamować to przedni naciąłem no i gleba. Ale dostałem kaskę z ubezpieczalni i już nie widać że był szlif po asfalcie
Offline
@RoNdeL no nie wiem czy by dali rade. Tam sa taki dziury ze kiedys gosciu zawiesil sie poldkiem a drugi moj kolega malaczem mial wypadek bo przy 40-50 wjechal w dziure i dachowali przez 30metrow. Wniosek: BRAWURA, ZLE WARUNKI ATFOSMERYCZNE i DROGOWE (dziury ,i bylo to deszczu).
A co do waszych przygod to tez fajne
Ostatnio edytowany przez lisek (2012-12-26 23:47:31)
Offline
Ja opowiem wypadek dwóch kolegów, który zdarzył się na początku Wakacji 2011 roku(Jeden na Bartonie Sprincie 80-16lat, drugi na Routerze Ws50-17lat). Mieliśmy jechać grać w piłkę czekaliśmy (ja na Zetce i dwóch kolegów na skuterach) w mojej drodze na tych tych dwóch. Prosta, nowa szosa rozpędzili się do v-max'a. Kolega na Bartonie zaczął chamowaci równo z drogą, zatrzymał sie 3-4 metry dalej, ten drugi z całą szybkością(zagapił się)przyłożył w bok Bartona. Ws leciał po szosie jakieś 7-8 metrów, a kierowca za nim(miał kawałek plastiku w kostce, rozcięte ścięgno achillesa i był cały poobijany) drugi wleciał w rów, też cały poobijany(myśleliśmy,że ma nogę złamaną, bo strasznie go bolało i mu spuchła). Zaraz przyjechała karetka i policja, zabrali ich do szpitala.Ws poszedł do kasacji, a miał go równe jeden tydzień(przesiadł sie z skutera, na motorower z biegami)
A ja miałem tez pare przygód:
-Stawianie na koło (jechałem 2 metry w pionie, na szosie był piasek, rzuciło mnie i gleba ;D)
-A z policją, to jechałem w kasku po chodniku(we wsi, policja nigdy nie jeździła) i rozmawiałem z kolegą. nagle patrze w lusterko policja, włączył syrenę, zatrzymał mnie, spisał i puścił wolno
Offline
Moja nieciekawa ;P po prostu po deszczu zachciało mi sie śmigać motorynką po trawie, motorynka opony nówki chińskie więc poślizg doskonały, a że to lekkie to wystarczyło że się koło na zakręcie domu zblokowało i srrrru! Podnóżkiem zryłem dobre 3m trawnika hah niezapomniana pierwsza potyczka
Offline
Ja się ciesze ze żyje. Jade sobie elegancko zetką tak 35km/h i skrzyżowanie. Wiem ze mam drogę z pierwszenstwem. Nagle widze czerwone polo to postanowiłem jak najszybciej przed nim przejechac ( gaz na full ) no a ten wg nie patrzał czy coś jedzie. No nw ile dzieliło mnie od poważnego wypadku. Ale ma się jeszcze dobry refleks i dziękuje Bogu że mi się nic nie stało.
Offline
@lisek Widziałem kijasy w akcji, one tylko niepozornie wyglądają. Jak jest dobry kierowca to wszystkim pociśnie. Przykładowo mój ojciec pare lat temu cywilnym cieniasem (ah to moje stare cinquecento) dogonił BMW 3. Co prawda w mieście ale wyczyn jest
Offline
ach ta naprawa linki w terenie i przebiegnięciu 2 km bo nie chciała odpalić z kopa i pchanie później do samochodu dobra stare czasy
a inna moja historia ja motorynką kumpel skuterem ja pojechałem a pn został na chwile ja nie mający lusterek patrzyłem się do tyłu i jechałem przejechałem przez skrzyżowanie z drogą podporządkowaną i w krawężnik jechałem na szczęście w miarę wolno ale kolano i łokieć zdrapany (to było jak byłem w 4 klasie podstawówki )
Ostatnio edytowany przez nasilowski12 (2012-12-27 14:52:22)
Offline
ja pojechałem kiedyś komarkiem na małą przejażdżkę po polnych, po naprawie gdy było bardzo gorąco. wszystko było ok przez ok. 6km więc pojechałem na teren błotnisty mułowaty (tam jest tylko stara fabryka gliny). przejechałem powolutku obok fabryki i zobaczyłem piękny teren możne powiedzieć taki crossowy bo tam tylko na nich jeżdżą. coś mnie podkusiło i pojechałem tam przejechałem ten teren i pojechałem dalej było około 20km! nagle po 10 minutach. motor gaśnie. pierwsze co to oszacować straty i co się stało. silnik od magneta był tak gorący że można było gotować smołę.(już wiedziałem że przegrzałem silnik ). czekałem ok. 20minut bez telefonu i bez picia i pieniędzy na jakimś bezludziu. pomyślałem sobie KU**A M*Ć muszę jakoś wrócić do domu. więc moror schowałem gdzieś w krzaki, założyłem bluzkę na głowę i poszedłem pieszo. jak doszedłem to minęło około 2 godzin i robiło się ciemno. odpocząłem i poszedłem po kumpla żeby mnie scholował jawką 50 z cylkiem 70. koledze musiałem oczywiście zapłacić i dać komarka do naprawy. (z komarkiem miałem pełno przygód,,, jest co opowiadać )
Offline
lisek napisał:
ja pojechałem kiedyś komarkiem na małą przejażdżkę po polnych, po naprawie gdy było bardzo gorąco. wszystko było ok przez ok. 6km więc pojechałem na teren błotnisty mułowaty (tam jest tylko stara fabryka gliny). przejechałem powolutku obok fabryki i zobaczyłem piękny teren możne powiedzieć taki crossowy bo tam tylko na nich jeżdżą. coś mnie podkusiło i pojechałem tam przejechałem ten teren i pojechałem dalej było około 20km! nagle po 10 minutach. motor gaśnie. pierwsze co to oszacować straty i co się stało. silnik od magneta był tak gorący że można było gotować smołę.(już wiedziałem że przegrzałem silnik ). czekałem ok. 20minut bez telefonu i bez picia i pieniędzy na jakimś bezludziu. pomyślałem sobie KU**A M*Ć muszę jakoś wrócić do domu. więc moror schowałem gdzieś w krzaki, założyłem bluzkę na głowę i poszedłem pieszo. jak doszedłem to minęło około 2 godzin i robiło się ciemno. odpocząłem i poszedłem po kumpla żeby mnie scholował jawką 50 z cylkiem 70. koledze musiałem oczywiście zapłacić i dać komarka do naprawy. (z komarkiem miałem pełno przygód,,, jest co opowiadać )
I wtedy się obudziłeś...
Offline
lisek napisał:
ja pojechałem kiedyś komarkiem na małą przejażdżkę po polnych, po naprawie gdy było bardzo gorąco. wszystko było ok przez ok. 6km więc pojechałem na teren błotnisty mułowaty (tam jest tylko stara fabryka gliny). przejechałem powolutku obok fabryki i zobaczyłem piękny teren możne powiedzieć taki crossowy bo tam tylko na nich jeżdżą. coś mnie podkusiło i pojechałem tam przejechałem ten teren i pojechałem dalej było około 20km! nagle po 10 minutach. motor gaśnie. pierwsze co to oszacować straty i co się stało. silnik od magneta był tak gorący że można było gotować smołę.(już wiedziałem że przegrzałem silnik ). czekałem ok. 20minut bez telefonu i bez picia i pieniędzy na jakimś bezludziu. pomyślałem sobie KU**A M*Ć muszę jakoś wrócić do domu. więc moror schowałem gdzieś w krzaki, założyłem bluzkę na głowę i poszedłem pieszo. jak doszedłem to minęło około 2 godzin i robiło się ciemno. odpocząłem i poszedłem po kumpla żeby mnie scholował jawką 50 z cylkiem 70. koledze musiałem oczywiście zapłacić i dać komarka do naprawy. (z komarkiem miałem pełno przygód,,, jest co opowiadać )
zostawiłeś moto ha ha
Offline
Widzę, że mamy na forum pisarza fantasy połączonego z science-fiction. Nowy Sapkowski rośnie.
Offline
Ja mialem jedna przygode z policja. Zetka nie byla jeszcze zarejestrowana, ale mimo to wybralem sie wieczorem na mala przejazdzke. No i w pewnym momecie zobaczylem charakterystyczne niebieskie swiatelka w lusterku. Pierwsze co mi przyszlo do glowy to "trzeba spierdalac" wiec redukcja i gaz do oporu na szczescie niedaleko byl las ktory bardzo dzobrze znam i jakos tam udalo sie przed nimi uciec. Do domu wracalem juz samymi polnymi drogami.
Offline