Cze. Panowie mam problem. Pojechałem wczoraj Zetką do kolegi, gdzieś 30 km od mojego domu, wyjeżdżając od niego nagle motorek zgasł i koniec. Wzięliśmy go z kolegą do jego garażu i zacząłem sprawdzać. Wykręciłem święcę i nie ma iskry. I teraz pytanie co mogło paść ? Świeca, moduł, cewka, fajka ?? Problem jest w tym że raczej muszę to naprawić u niego bo do siebie mam daleko a nie mam tak dużego auta żeby przywieźć go tu.
Offline
Stawiałbym na połączenia elektryczne w całym układzie zapłonu.
Wypnij wtyczkę z lewej nóżki.
Zdejmij bak i sprawdź konektor od cewki WN, czy się nie poluzował i przy okazji kontakt cewki z masą motorka.
Nie wyobrażam sobie jak mogłaby się uszkodzić fajka. Przebicie na kablu WN zazwyczaj słychać i nie likwiduje iskry całkowicie.
Uszkodzenie świecy jeżeli nie upadła, trudno sobie wyobrazić.
Moduł zasilany jest z jednej z cewek alternatora dodatkowo impuls wyzwalający iskrę idzie z czujnika halotronowego zamontowanego obok koła magnesowego alternatora. Sprawdź połączenie wtyczek na kablach alternatora, może się poluzowały i brakuje zasilania modułu i/lub impulsu wyzwalającego.
Uszkodzenie modułu również wchodzi w grę. Sprawdzić najlepiej przez wymianę na nowy.
O przełączniku zapłonu nie wspominam.
Offline
Cewka jak i czujnik obok magneta były dość niedawno zmieniane, wyłącznik zapłonu także. Moduł mam oryginalny zablokowany to mogę zapiąć i sprawdzić, a tak to oprócz wsadzenia nowej świecy i odłączenia wyłącznika zapłonu raczej nic nie zrobie ;/
Offline
Wszystkie styki i wtyczki są dobre, wyłącznik zapłonu, cewka, świeca także, mogły zostać jakieś kable lub czujnik położenia wału który obstawiam. Czy dostane gdzieś zapłon do Zetki ??
Offline