Ale się mi dziś przydarzyło. Jako, że przed egzaminem ćwiczę różne slalomy szybkie, wolne i inne ósemki a wykupionego czasu jazdy mało, to jeżdżąc tu i tam Zetką, próbuję np mocniejsze położenie motorynki w zakręcie. Zakręt w prawo, dobrze mi znany, pod kątem około 150 stopni, wielokrotnie pokonywany. Tak mocno się złożyłem, że prawym podnóżkiem zaczepiłem o asfalt i bardzo efektownie zaglebiłem. Sucha, gładka nawierzchnia, zero ruchu, kapcie Metzelery pozwalają na głębokie pochyły tylko zapomniałem o tym podnóżku, który w prawdziwym motongu by się złożył. Mocno stłukłem sobie lewy kciuk (nie wiem jak), prawą nogę w kostce pomimo wysokich butów, która spuchła jak bania oraz najbardziej ambicję. Zetce nic się nie stało bo poleciała na trawiaste pobocze. Trochę problematyczny był powrót do domu (20km) bo wybity kciuk bardzo utrudniał wciskanie sprzęgła. Zadziwia mnie w całej tej sprawie jeden fakt. Jak mogłem tak głęboko się złożyć? Podnóżki w Zetce są przecież dość wysoko. Miał ktoś taki przypadek?
Ostatnio edytowany przez Minos (2016-06-08 17:39:19)
Offline
nooo, mi kilka razy na winklu udało się zahaczyć prawym podnóżkiem ( bo lewe winkle robię ostrożniej , siakieś takieś uprzedzenie ) , na prawo schodzę dosyć nisko, a nie zawsze przy wyjściu wyciągnę w porę - no i zdziwienie gdy zachrobocze o asfalt
A w sumie i tak martwi mnie że podnóżki są za wysoko, ja bym jeszcze opuścił o te 5-10cm w dół , bo mam wrażenie że trzymam kolana pod brodą ( choć wysoki nie jestem ) , no i tak jakby dźwignia hamulca była poniżej podnóżka
Ostatnio edytowany przez Tatamayaya (2016-06-20 20:58:12)
Offline