Nie wiem kiego grzyba czy innego krasnoludka wciąż powtarzają się dziwne "problematy silnikowe". Jeździć, że tak powiem nie "umjeta"? Jednemu nie chce palić, drugiemu gaśnie, trzeci pali tylko na gorącym resztę pcha i inne cuda. Regulują zawory, gaźniki i ... Zobacz forum w tym temacie. Od groma takich problematów. Zanim kupiłem Zetkę dość szczegółowo poczytałem co tu napisano. Myślę ładne kitajskie jajca! Mimo wszysto zakupiłem nową fabrycznie Zetkę. Po tysiącu km wymieniłem cylinder wraz z pozostałym ustrojstwem na 72 ccm. Wyciepałem oryginalne lusterka, tudzież wyroby oponopodobne i pomniejsze żarówki zamieniając na ledy, alibo prawdziwe żarówki. Na myśli mam lampę główną. Od marca 2014 do dziś przejechałem 7500 km nie tykając fabrycznie ustawionego gaźnika nie mówiąc o czyszczeniu go. Obroty jałowe tylko ze dwa razy regulowałem. Leję benzynę i olej. Zero problemów. Silnik zimny. gorący pali od kopa. Obrotomierz nie ma zamiaru paść. Prędkościomierz wskazuje tak jak auta renomowanych marek. Nic mi się nie odkręciło ani nie urwało. Akumulator taki jaki był taki jest. Moto stoi pod chmurką. Tak wiec pytam co robię źle skoro jeżdżę bez problemów i nic nie robię z motorynką.
Offline
Minos napisał:
Nie wiem kiego grzyba czy innego krasnoludka wciąż powtarzają się dziwne "problematy silnikowe". Jeździć, że tak powiem nie "umjeta"? Jednemu nie chce palić, drugiemu gaśnie, trzeci pali tylko na gorącym resztę pcha i inne cuda. Regulują zawory, gaźniki i ... Zobacz forum w tym temacie. Od groma takich problematów. Zanim kupiłem Zetkę dość szczegółowo poczytałem co tu napisano. Myślę ładne kitajskie jajca! Mimo wszysto zakupiłem nową fabrycznie Zetkę. Po tysiącu km wymieniłem cylinder wraz z pozostałym ustrojstwem na 72 ccm. Wyciepałem oryginalne lusterka, tudzież wyroby oponopodobne i pomniejsze żarówki zamieniając na ledy, alibo prawdziwe żarówki. Na myśli mam lampę główną. Od marca 2014 do dziś przejechałem 7500 km nie tykając fabrycznie ustawionego gaźnika nie mówiąc o czyszczeniu go. Obroty jałowe tylko ze dwa razy regulowałem. Leję benzynę i olej. Zero problemów. Silnik zimny. gorący pali od kopa. Obrotomierz nie ma zamiaru paść. Prędkościomierz wskazuje tak jak auta renomowanych marek. Nic mi się nie odkręciło ani nie urwało. Akumulator taki jaki był taki jest. Moto stoi pod chmurką. Tak wiec pytam co robię źle skoro jeżdżę bez problemów i nic nie robię z motorynką.
Dokładnie tak samo tyle że od 2011 najechane ponad 17kk niestety liczniki wymienione w zeszłym roku i to jedyna gruba awaria, wymieniłem łańcuch, zębatki, lusterka, jedną żarówkę postojową, akumulator ciągle mam fabryczny ładuje go prostownikiem motocyklowym Oximiser600 na zime zabieram do domu i podładowuję co miesiąc. Co prawda teraz mniej jeżdżę i Zecia nocuje w garażu ale nigdy nie narzekałem, gaźniki zmieniałem z ciekawości by dojść do jedynego słusznego wniosku nie ma takiej potrzeby oryginalny Deni zupełnie wystarcza, zawory regulowałem kilka razy... i ja chyba wiem dlaczego mnie omijały "problemy", nie robiłem kata w terenie, nie strzelałem ze sprzęgła, nie stawiałem na koło, Zecia nie widziała nigdy czerwonego pola, łańcuch nigdy mi nie spadł, lałem terminowo najlepszy olej, co rusz sprawdzałem wszystkie śrubki..., to chyba są te złe rzeczy Minos które robiliśmy
No ale ja dziadek jestem
Offline
Tu chodzi raczej o niepotrzebne grzebanie i naprawa od złej strony. Zwykle w zetkach gaźnika nie trzeba nigdy ruszać, a ludzie ruszają. Jak zawory klepią, to oni dalej ruszają gaźnik. I później tematy, że gaśnie itp. W zetce jeżeli jest awaria to należy po pierwsze zobaczyć instalację elektryczną i konektory, później ustawić zawory i jak to nie pomoże, to się dalej myśli.
Offline
Wreszcie ktoś pokusił się o taki temat
O poprzednich motorkach już nie wspominam, ale Z125(150) mam od ponad roku, jest z 2007 R!! czyli 8 latek zaraz 9 Jedyne co w nim zrobiłem odkąd go mam to założyłem zestaw 150ccm, nic więcej oprócz naciągania łańcucha i smarowania jego .
Akumulator siedzi już prawie 5 letni (jeszcze z mojego Benzera) trzyma bardzo ładnie nawet w zimie, motorek ma już prawie 9 lat i przebieg 15 tyś km, siedzi w nim jeszcze oryginalny napęd, który i tak był zaniedbywany przeze mnie, ale na wiosne wpada nowy w dodatku na olej już blisko 4 kafle zrobione, a ja nadal nie mam czasu się do tego zabrać Dałem za niego 1900zł i dołożyłem chyba tylko 70 zł na OC
Offline
Pamiętam jak 5-6 lat temu płakali wszyscy, że chińczyki to gówno i że za 5 lat nie będzie czego zbierać po nich, a ja patrząc na chińskie czopery 250 z 2005 roku albo normalnie traktowane romety k/z zk 125 6-8 letnie, tylko się z tego śmieję, bo kolejne 8 lat przed nimi, a nawet i może jeszcze kolejne 10 lat.
Offline
Zasada jest jedna - jak się dba tak się ma. Ja miałem farta, bo trafiłem na 27 letnie moto, którym przez ostatnie parę lat jeździł gość bez prawka - wyciągał motocykl raz na miesiąc. Wcześniej tak fajnie nie miała, bo jest po jakiejś glebie (przespawany na nowo ogranicznik skrętu), cała pomalowana. Na dzień dzisiejszy ma ponad 75 tys km przebiegu, a mechanik stwierdził, że silnikowo jest w niemal idealnym stanie (jak na 27 lat oczywiście ). Jedyny mankament to jakieśtam luzy na wale, więc przy jeździe bez gazu sobie cos tam stuka. Naprawiać nie warto - jeździć dopóki nie padnie i wymienić. Honda ma się bardzo dobrze, na przyspieszenie łyka niejedne nowe moto (spory moment obrotowy) w swojej klasie (zbiera się na pewno lepiej niż nówka CB500, którą jeździłem na kursie). Wniosek? Nawet starszy od większości z nas (ukłony w stronę Minosa i wfingera) pojazd odpowiednio traktowany będzie działał niemal jak nowy. Trzeba tylko trochę ambicji i wyobraźni (no i doświadczenia ale to przychodzi z czasem)
Offline
Ja tam o żadnego rometa nie dbałem, z założenia moje romety są po to, by jechały do przodu, nie zważając na żadne warunki pogodowe itp. Wymiana oleju co 3000 km i tyle.(znacznie rzadziej, niż honda czy romet każe)
Offline